Nadchodzi on – Król tego roku czyli Race to the Stone

Trenuję, trenuję i nie mogę się doczekać. Już tylko miesiąc dzieli nas od biegu, do którego przygotowujemy się od początku roku. To ma być najważniejszy i najdłuższy bieg 2017 roku. Nazywam go Królem tego roku z wielu względów.
Jest to wyjątkowy bieg, z wyjątkową historią i malowniczą trasą. Trasa ta pokonywana była od 5000 lat przez wielu ludzi. Przemierzali ją Wikingowie, Rzymianie, Farmerzy, Handlarze itd. The Rideway nazywana jest najstarszą ścieżką w Wielkiej Brytanii. Bierze ona początek na wzgórzach Oxfordshire w miejscowości Lewknor, po drodze zobaczymy Grim’s Ditch,  Liddington Castle oraz The White Horse w Uffington a trasę zakończymy w znanym w całej Europie Avebury i Stonehenge. Trasa ponoć jest fenomenalna.
Sam bieg jest rozgrywany w dwóch wersjach: 100 km non stop albo z noclegiem na polu namiotowym w połowie drogi. Poza biegaczami będą też chodziarze. Sama impreza nie należy do najtańszych, ale co tam. Raz można ją zaliczyć.

Zatem odliczam dni, biegam i trochę się martwię, bo od kilku dni boli mnie dziwnie łydka. Powiedziałabym nawet, że bardzo dziwnie. Nie wiem o co chodzi, ale mam nadzieję, że wszystko będzie OK. Póki co rolują ją, ćwiczę, rozciągam, okładam lodem itd. Nic więcej nie jestem w stanie zrobić. Wierzę, że wszystko się dobrze skończy i za miesiąc stojąc na starcie, nie będę już pamiętała o tym bólu.
Race to the Stone będzie moim debiutem w ultramaratonie. Co prawda biegłam juz dystans 100 km ale to było w zupełnie innej formie. Tam biegliśmy w parze ja i On, zmienialiśmy się co 2 godzin. Tak więc nie można porównać obu biegów. Czy się stresuję? Tak, oczywiście, że tak. Mimo to, wierzę, że uda mi się przebiec te 100 km bez konieczności przechodzenia do marszu.

Link do oficjalnej strony biegu Race to The Stone

 

 

 

 

Dodaj komentarz